Prezentowane zdjęcia powstały podczas mojej podróży do miasta Dandong na granicy między Chinami a Koreą Północną w czerwcu 2011 roku. Część z nich była już publikowana na moim blogu, wraz z relacją z tej podróży.
Po kliknięciu na miniaturkę zdjęcie można obejrzeć w pełnych rozmiarach.
- Taoistyczny mistrz, stojąc na promenadzie przy apartamentowcach po chińskiej stronie rzeki Yalu, pokazuje uczniowi nieodbudowany most kolejowy i brzeg koreański, na którym wciąż widoczny jest zarys kolejowego nasypu.
- Rzeka Yalu. Brzeg koreański (po lewej) i brzeg chiński (po prawej). Na brzegu koreańskim wille dostojników (dziś prawdopodobnie przekształcone w budynki wielorodzinne). Przy nich widoczni ludzie piorący i myjący warzywa w rzece. Na brzegu chińskim apartamentowce. Wieczorem rozbłysną olśniewającymi dekoracjami, stając się prawdopodobnie największą reklamą świetlną chińskich reform.
- Chińsko-Koreański Most Przyjaźni. Część chińska i część koreańska zostały wykonane inną techniką i w innym stylu. Wieczorem oświetlona jest tylko część chińska. Część koreańska, podobnie jak położone na przeciwległym brzegu Yalu miasto Sinŭiju, tonie w ciemnościach. Świetlnym wyjątkiem jest jedynie snop światła bijący spod pomnika Kim Ir Sena (Kim Il-sunga).
- Chińska łódeczka ze znakiem „bogactwo” skierowana dziobem w stronę koreańskiego brzegu. Sam drugi brzeg jest – w przeciwieństwie do obecnie intensywnie zalesianego brzegu chińskiego – niemal w całości pozbawiony drzew, wyciętych na opał i pod uprawy, niestety dziś również niewidoczne.
- Bunkier po stronie koreańskiej. Takich bunkrów na odcinku kilku kilometrów zauważyłam kilka, podobnie jak obserwatorów lustrujących chiński brzeg przez lornetki. Jednak na samym brzegu próżno szukać jakichkolwiek zasieków. Najtrudniejsza z kontroli tych, którzy chcieliby się przedostać na stronę chińską, czeka na chińskim brzegu, a stanowią ją chętni do wydania przybysza z Korei Północnej chińscy wieśniacy.
- Obserwacja chińskiego brzegu. W tle zrujnowane budynki.
- Także i po stronie chińskiej nie zauważy się nadmiernych umocnień, a te dawniejsze są w stanie zaawansowanego rozkładu. Napis na tablicy: “Nie rozmawiać ani nie wymieniać się przedmiotami z osobami po drugiej stronie granicy”. Nie wolno też niczym w stronę Korei Północnej rzucać.
- To, co z daleka wydaje się być niewysokim kominem zakładu przemysłowego, z bliższej odległości okazuje się stelą na cześć Wielkiego Wodza: “Wielki Przywódca Towarzysz Kim Ir Sen jest z nami na zawsze” – głosi napis.
- O ile powódź sprzed kilku lat nie dotknęła boleśnie umocnionego, podwyższonego brzegu chińskiego, o tyle na brzegu koreańskim łodzie uniesione przez falę powodziową nadal spoczywają na tym, co było niegdysiejszym polem uprawnym.
- „Gorąco kochamy pokój” – głosi napis na cokole rzeźby przedstawiającej dzieci z gołąbkami (stoi na chińskim brzegu). W Dandongu można spotkać pełno pamiątek i odniesień do przeprawy chińskiego wsparcia militarnego (w Chinach określanego mianem „ochotników”; ich pierwsze oddziały pod dowództwem Peng Dehui’a przeszły mostem oddalonym od Dandongu o jakieś 10 km) z czasów wojny koreańskiej. Jest ona w Chinach określana mianem „Wojny Wspierania Korei w Oporze przeciw Stanom Zjednoczonym” . W tle koreański brzeg i ruiny nieczynnej papierni – niegdyś potężnego zakładu przemysłowego zbudowanego, aby zamanifestować potęgę przemysłową Korei Północnej.
- Na nieodbudowanym moście w Dandongu, którym, wedle legendy, miały przedostać się pierwsze siły ochotnicze z Peng Dehuai’em na czele. Adiutant wskazuje Pengowi kierunek – koreański brzeg. Most, zbombardowany przez siły amerykańskie, nie został odbudowany. W rzeczywistości pierwsze siły przeszły mostem oddalonym o 10 km na wschód.
- Muzeum Wojny Wspierania Korei w Oporze przeciw Stanom Zjednoczonym: ulotka propagandowa sił koreańsko-chińskich skierowana do żołnierzy amerykańskich.
- W stronę koreańskiego brzegu. Inną, poza propagandową, przyczyną ogromnej rozbudowy Dandongu były nadzieje na powstanie tam ożywionej strefy wymiany pomiędzy sąsiedzkimi krajami. Dziś wielkie hotele i restauracje oczekujące od kilku lat bezskutecznie na przybyszów zza rzeki w dużej mierze świecą pustką, a na jedynym odbudowanym moście – Moście Przyjaźni, poza jednym pociągiem dziennie i nielicznymi limuzynami nadjeżdzającymi z drugiego brzegu, praktycznie nie odbywa się żaden ruch.
- “Zjednoczmy się jak jedno serce“.
- Na łodzi wojskowej zacumowanej po stronie koreańskiej: “Musimy być heroiczni w walce!”
- Most, którym faktycznie odbyła się przeprawa pierwszych grup Ochotników z Peng Dehuai’em na czele. Po lewej stronie: odbudowana część chińska.
- Koreański brzeg Rzeki Yalu – niegdyś manifestacja potęgi przemysłowej, dziś galeria zrujnowanych zakładów przemysłowych.
- Jeden z czterech napotkanych na przeciwległym brzegu w promieniu 15 kilometrów napisów o treści: “Słońce XXI Wieku, Generał Kim Dzong Il (Kim Jong-il), hurra!”
- Chyba najżywsze i najbarwniejsze miejsce, jakie udało nam się dostrzec po stronie północnokoreańskiej. Moja południowokoreańska znajoma, po wpatrywaniu się w ledwie widoczne napisy na tym budynku, orzekła, że musi być to jakieś wspólnotowe centrum kultury.
- “Na zawsze uhonorujmy wielkie sukcesy w Chinach naszego Wielkiego Przywódcy Kim Dzong Ila!”. Pod napisem dźwig produkcji chińskiej.
- Filar nieodbudowanego mostu. Po lewej Most Przyjaźni. Za kikutem filara nieczynne wesołe miasteczko na koreańskim brzegu.
Skomentuj